Nasza wigilię akademikową prawie w całości ogarnęła
Monika. Zrobiła wydarzenie na Facebooku, wyznaczyła każdemu zadanie i
dopilnowała, żeby wszystko poszło tak jak chciała. Ja dzielnie ją wspierałam,
bo takich zdolności przywódczych jak ona to nie mam. Ale poradziła sobie
świetnie!
Wigilię zrobiliśmy w piątek u Olka w pokoju. Miałam
dzień wolny, więc rano zrobiłam sałatkę, a potem poszłam pomóc chłopakom w
sprzątaniu. Mateusz załatwił jemiołę i zawiesił ją na żyrandolu. Olek wszystkie
swoje rzeczy powpychał do szafy. Mikołaj latał ze ścierką i wszystko dokładnie
wycierał, a potem odkurzył cały pokój. Julek natomiast w tym czasie piekł ciasto. W weekend
był w domu i przywiózł niedużą choinkę. Słuchaliśmy świątecznych piosenek i głośno
śpiewaliśmy. Nawet Olek się przyłączył i miałam nadzieję, że w końcu wyszedł z
dołka. Zjadłam z nimi jeszcze obiad – mrożoną zapiekankę – i pograłam w CS-a.
Umówieni byliśmy na siedemnastą i o dziwo wszyscy
byli punktualnie. Przygotowaliśmy stół, Olek z Moniką i Dorianem odgrzali
barszcz, pierogi i rybę po grecku. Zebraliśmy się wszyscy i zaczęliśmy od
odczytania przez Julka fragmentu z Pisma Świętego o narodzeniu Pańskim.
Pomodliliśmy się wspólnie i podzieliliśmy opłatkiem. W domu tej części nie
lubię najbardziej, ale tu było zupełnie inaczej. Mieliśmy okazję przez
moment z każdym porozmawiać i wyściskać się. To taka piękna chwila, kiedy patrzymy komuś
w oczy i składamy sobie szczere życzenia. Kiedy obejmujemy się i czujemy bijące
od kogoś ciepło. Najpiękniejsze życzenia dostałam od Karoliny, która życzyła
mi, żebym w życiu przede wszystkim kierowała się swoimi własnymi wartościami,
żebym spełniała marzenia i dbała o to, żebym na starość niczego nie żałowała, a
tylko z dumą wspominała swoje życie.
Potem Mateusz poszedł się przebrać za Świętego
Mikołaja. Zrobiliśmy kilka dni temu losowanie i każdy miał kupić jakiś prezent
za dyszkę. Ja wylosowałam Gosię (koleżankę Doriana, której ostatnio radziłam
odnośnie pierwszej randki) i kupiłam jej kubek z uroczym reniferem i napełniłam
go cukierkami. Ja dostałam małą szklaną kulę z bałwankami w środku i wirującym
śniegiem jak się potrząśnie.
Gdy usiedliśmy do wieczerzy każdy był głodny jak wilk. Jedzenie było wyśmienite! Każdy, kto robił je
samodzielnie, włożył całe swoje serducho. Był barszcz czerwony do picia,
dwie sałatki jarzynowe, śledzie w śmietanie, placki ziemniaczane, pierogi, ryba
po grecku, pierniki, makowiec, krokiety z pieczarkami i żółtym serem (ukłony
dla Wojtka i Karoliny!) i obowiązkowo mandarynki. Jako dwunastą potrawę
policzyliśmy chleb i nie doliczaliśmy napojów i alkoholu. Nie mogłam się
powstrzymać i wszystkim podziękowałam, że daliśmy radę się zebrać i zrobić coś
razem. Nie obyło się bez grupowych zdjęć, wspólnego śpiewania „Last Christmas”
i innych świątecznych piosenek oraz kolęd.
W międzyczasie zadzwoniłam do Michała. Bardzo
żałowałam, że go nie ma z nami, ale miał zjazd w tym tygodniu i nie mógł
przyjechać. Chłopaki zapowiedzieli, że spędzimy razem Sylwestra, a Dorian
podchwycił temat i zaproponował, że zrobimy imprezę u niego. Nie wiedziałam czy
to dobry pomysł, bo akademik otwierali dopiero drugiego stycznia. Ale było
jeszcze trochę czasu, żeby się zastanowić.
Porozmawiałam
trochę z Gosią i opowiedziała mi o swojej randce. Śmiała się, że tak się
przejmowała, a wszystko poszło dobrze. Adrian zapłacił i za bilet, i za popcorn,
w kinie złapał ją za rękę i nie puścił, aż do samochodu. Potem odwiózł do domu
i pocałował na pożegnanie. Teraz codziennie piszą i spotykają się, gdy
tylko mają wolną chwilę. Gosia była rozanielona jak o tym opowiadała, a oczy
jej błyszczały.
Nikt się na szczęście nie upił. Przed
dwudziestą drugą zaczęliśmy sprzątać, a Przemek załatwił, że mogłyśmy zostać do
dwudziestej drugiej trzydzieści. Jednak Anka i jej współlokatorki poszły zaraz po
sprzątaniu, Karolina też przeprosiła, ale musiała jeszcze wrócić na stancję.
Przemek zaproponował, że odwiezie ją i Gosię, a Wojtek pojechał z nimi. Monika poszła
z Dorianem się przejść. Dawid był umówiony z dziewczyną na Skype. Klaudii
odechciało się siedzieć i wróciła do akademika, a Mateusz wrócił do swojego pokoju. Zostałam sama z
Olkiem, Julkiem, Mikołajem. Pogadaliśmy jeszcze trochę, a potem Olek
zaproponował, że mnie odprowadzi. Jednak nie było nam po drodze do
akademika. Najpierw okrążyliśmy osiedle, po czym postanowiliśmy napić się piwa.
Poszliśmy więc do Tesco i w nasze stałe miejsce z jesiennych imprez. Trochę
padał deszcz, ale nam to nie przeszkadzało.
-
Jak się czujesz? – Odważyłam się w końcu zapytać. – Radzisz sobie?
Siedzieliśmy
na ławce pod dużym drzewem. Podkuliłam nogi i bawiłam się szyjką butelki.
-
Jest lepiej. Pozbyłem się jej zdjęć i jest dobrze.
Spojrzał
na mnie z uśmiechem i mu uwierzyłam.
-
Mam czasem takie myśli, że gdyby tylko chciała, wróciłbym do niej. Ale zaraz po
tym przypominam sobie, co zrobiła i nie chcę mieć z nią nic wspólnego – spuścił
głowę. Zamilkł i zeskrobywał etykietę z butelki.
-
Jest kretynką. Ja bym nie pozwoliła sobie stracić takiego chłopaka –
powiedziałam i pociągnęłam kolejny łyk piwa.
Spojrzał
na mnie trochę zdziwiony. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie. Czułam jego biodro
i umięśnione ramię. Światła latarni odbijały się w jego smutnych oczach. Nie
lubię, gdy jest smutny. Przyjrzałam się jego twarzy. Jest bardzo przystojny i ma
piękny kształt ust. Dałabym wszystko, żeby móc go pocałować.
-
O czym myślisz? – Zapytał.
W
głowie czułam trochę szum. Na wigilii piłam wódkę, teraz byłam po dwóch piwach
i odczuwałam skutki. Nagle poczułam przypływ odwagi.
-
O tym, że chciałabym cię pocałować.
Spojrzał
na mnie zmieszany i nie wiedział, co zrobić. Zdecydowałam za nas dwoje.
Czekałam
na ten moment od października i teraz nie miałam wątpliwości, że Olek znaczył
dla mnie więcej niż Michał. Całowaliśmy się namiętnie, on dotknął dłonią mojego
policzka, a ja wplotłam palce w jego włosy. Nie pamiętam ile to trwało, ale na
pewno długo. W którymś momencie przerwałam i spojrzałam mu w oczy.
-
Nie chcę być dla ciebie tylko pocieszeniem – wyszeptałam.
-
Nie chcę, żebyś była dla mnie tylko pocieszeniem – oparł swoje czoło o moje. -
Co teraz?
-
Czy to ważne?
Nie
odpowiedział. Pocałowałam go ponownie.
Do rzeczywistości przywrócił nas telefon od
Moniki.
-
Gdzie jesteś? – Zapytała.
-
Siedzę z Olkiem. A co tam?
-
Kiedy będziesz?
-
Nie wiem. Coś się stało?
-
Nie. Ja już jestem w akademiku.
-
Spoko, ja też niedługo będę.
-
Powinniśmy wracać – powiedział Olek, gdy schowałam telefon do kieszeni.
-
Nie – jęknęłam i oparłam głowę o jego ramię. – Bańka pryśnie.
-
Dlaczego miałaby prysnąć?
-
Wrócimy do swoich pokoi, pójdziemy spać, a rano, gdy będziemy trzeźwi,
zrozumiemy, że to był błąd i nasza przyjaźń legnie w gruzach.
Chyba
zimne powietrze mnie orzeźwiło i zaczęłam trzeźwo patrzeć na sytuację. Nie dość,
że zdradziłam swojego chłopaka to jeszcze ze swoim najlepszym przyjacielem. Momentalnie
się tym przeraziłam. "Stracę ich obydwu" - pomyślałam wtedy.
-
To był błąd? – W jego głosie wyczułam urazę.
-
Nie. To znaczy… A co dalej?
-
Już dawno ci mówiłem, że gdyby nie Natalia...
-
Byłeś pijany.
-
Teraz też nie jestem trzeźwy.
-
Właśnie. Rano inaczej na to spojrzysz.
-
O Boże – wzniósł oczy do nieba i wstał z ławki. – Prosta sprawa: chcesz być z
Michałem czy ze mną?
Spuściłam
wzrok.
-
Z tobą – odpowiedziałam, choć nie byłam
w stu procentach pewna.
-
Więc z nim zerwij – powiedział, jakby to było najprostsza sprawa na świecie.
-
Tak po prostu?
-
Mam mu powiedzieć, co się stało, żeby nie było „po prostu”?
Spojrzałam
na niego przestraszona.
-
Nie!
-
Nie rozumiem cię, wiesz?
-
A ja ciebie! – Poderwałam się z ławki. – Dopiero rozpaczałeś po Natalii, a
teraz chcesz, żebym zerwała z Michałem ot tak – pstryknęłam w palce - i była z
tobą.
-
Zrozumiałem, że już od dawna o tobie myślałem poważniej niż o niej i tak
naprawdę zrobiła mi przysługę zrywając ze mną.
W
głowie miałam prawdziwy mętlik. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Olek
stał przede mną z zaciętą miną i oczekiwał jakieś odpowiedzi. Czułam niepotrzebną
presję i nie chciałam, żeby to tak wyglądało. Chyba o tym samym pomyślał, bo
nagle złagodniał.
-
Przepraszam. Nie powinienem cię do niczego zmuszać. To twoja decyzja.
-
Wracajmy już – zabrałam z ławki torbę i ruszyłam, nie oglądając się za siebie.
Po
chwili do mnie dołączył i całą drogę przebyliśmy w milczeniu. Pod akademikiem
powiedziałam cicho: „to pa”, ale chłopak złapał mnie za rękę, przyciągnął do
siebie i pocałował.
-
Przemyśl to.
Miałam
taki zamiar. Z nadmiaru sprzecznych myśli nie mogłam zasnąć.
A
rano byłam na siebie wściekła.
-
Czyś ty zwariowała?! – Wrzasnęła Monika, gdy jej o wszystkim opowiedziałam.
Byłyśmy
w kuchni, więc ją uciszyłam.
-
Jak mogłaś to zrobić?! – Zignorowała moją prośbę o byciu ciszej.
-
Nie wiem… Alkohol, magia chwili…
-
Będziesz miała „magię chwili” jak Michał się o tym dowie! – Prychnęła i wróciła
do mieszania swojej owsianki. – Masz przerypane, wiesz o tym?
-
Wiem.
-
Co zamierzasz zrobić?
-
Zerwę z nim.
-
Co?! – Wypuściła łyżkę z ręki, a ta brzdęknęła o garnek.
-
Nie mogę go oszukiwać, czułabym się okropnie!
-
Miło, że o tym pomyślałaś – rzekła ironicznie. – Co mu powiesz?
-
Że męczy mnie odległość i chyba się odkochałam.
-
Brawo ty! Jesteś geniuszem – nadal ironizowała. – A co z Olkiem? Będziecie
razem?
-
Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Zobaczymy co on na to wszystko powie.
Olek
nie powiedział nic. Nie odezwał się cały dzień. Wieczorem mieliśmy wszyscy
jechać na Plac Zamkowy, bo przyjechał świąteczny korowód ciężarówek Coca-Coli.
Do końca nie wiedziałam czy Olek jedzie, czy nie. Monika była na mnie wkurzona
i nie odzywała się do mnie jak nie musiała. Na dodatek Michał ciągle do mnie
pisał i to potęgowało moje wyrzuty sumienia. Nie żałowałam samego pocałunku
tylko tego, że zrobiłam to będąc w związku. Zamierzałam zerwać z Michałem tak
czy siak, ale zdrada to zdrada.
Po
południu wyszłam na spacer i zadzwoniłam do Soni.
-
Hej, siostra! Co tam? – Odebrała jak zawsze radosna.
-
Zdradziłam Michała – oznajmiłam bez ogródek.
Po
drugiej stronie słuchawki zapadło milczenie.
-
Zdradziłam Michała z Olkiem – powtórzyłam. – Czuję się okropnie.
-
Wiedziałam, że tak to się skończy. Ostrzegałam cię.
-
Wiem, ale myślałam, że jakoś przezwyciężę tą pokusę. Starałam się! Ale alkohol,
jego smutek w oczach… Nie byłam świadoma co robię…
Sonia
westchnęła.
-
Wiem co czujesz. Ja też zdradziłam Mikołaja. Z Damianem.
-
Co?!
-
Na Sylwestrze. Całowaliśmy się w łazience kilka razy. Ale tej samej nocy to się
skończyło, bo doszliśmy do wniosku, że on nie może zostawić Ali, a ja Mikołaja.
Ostatecznie i tak ją rzucił dla mnie.
-
Powiedziałaś o tym Mikołajowi?
-
Skąd – prychnęła. – To by wszystko zniszczyło. Byliśmy z Damianem trochę
pogubieni, a ja to już w ogóle nie wiedziałam czego chciałam… Ale nie przyznałam
się Mikołajowi, nigdy! Nawet do tego, że spałam z Damianem.
-
Nie byliście wtedy razem.
-
To nic. Nie zrozumiałby tego, a ja przecież chciałam go odzyskać.
-
Co Damian na to wszystko?
-
Jak wiesz nadal jest moim wiernym przyjacielem i sądzę, że ma nadzieję, że z
nim będę.
-
Chciałabyś?
-
Z Damianem? Nie, raczej nie. Teraz mam Sąsiada, a poza tym Damian jest tam, a
ja tu. Byłaby powtórka z rozrywki. Identycznie jak z Byłym.
-
Co ja mam zrobić?
-
A co podpowiada ci serce?
-
Przede wszystkim zerwać z Michałem. Wyrzuty sumienia mnie dobijają.
-
Ale chcesz tego czy uważasz, że musisz to zrobić? To dwie różne sprawy.
-
Od dawna czuję, że to nie to. Mam wahania nastrojów jak baba w ciąży, jak jakaś
psychiczna, durna nastolatka, której uczucia zmieniają się pod wpływem minuty!
Mam tego dosyć!!!
Spacerowałam
po osiedlu i trochę przesadziłam z wyrażaniem swoich emocji. Jakaś starsza pani
z psem spojrzała na mnie oburzona, fuknęła i poszła dalej. Najchętniej pokazałabym
jej środkowy palec.
-
Może masz okres? – Zaśmiała się Sonia.
-
To nie jest śmieszne, Sonia! Przeżywam dramat!
-
Tak, wiem! To jest teraz największy problem na świecie! – Nadal była
rozbawiona.
-
Nabijasz się ze mnie?
-
Nie, ale kochanie, ty musisz wziąć się w garść i podjąć jakąś decyzję. Skoro chcesz
być uczciwa wobec Michała to z nim zerwij, jeśli nie chcesz tego robić to nie
rób i tyle.
-
A co z Olkiem?
-
Ja powinnam o to pytać.
-
Chyba się w nim zakochałam…
-
Chcesz z nim być?
-
Chyba tak…
-
Chyba? Wszystko opiera się u ciebie na „chyba”. Czy ty wiesz coś tak na pewno?
-
Wiem.
-
Co?
-
Chcę zerwać z Michałem.
-
To zrób to! A Olkiem będziesz się martwić później.
-
A co mam zrobić jak się spotkamy? Będzie napięta atmosfera dopóki nie będę
wolna. Z Michałem porozmawiam dopiero za dwa tygodnie…
-
Nic nie rób. Powiedział coś po tym wszystkim? Jak to się w ogóle stało?
Opowiedziałam
jej w skrócie wydarzenia minionej nocy.
-
Nieźle… - Podsumowała. – Ignoruj go na razie. Skoro kazał ci przemyśleć to
niech czeka.
-
Inni się zorientują, że coś jest nie tak.
-
A co cię obchodzą inni? Tu chodzi o ciebie i twoje szczęście. Inni niech cię
nie interesują.
Może
to trochę egoistyczne, ale przyznałam jej w duchu stuprocentową rację.
Olka
nie było na korowodzie. Mikołaj powiedział, że cały dzień źle się czuł i leżał
w łóżku. Chciałam dać mu spokój, ale nie wytrzymałam i zapytałam SMS-em jak się
czuje. Odpisał: „Już lepiej, dzięki :) Jak wróciłem, zjadłem jeszcze ciasto i
kilka zimnych pierogów, a potem poszedłem spać. Nie ma to jak jeść z głową ;)”.
Chciałam mu coś odpisać, ale znając nas to by zaczęło dłuższą konwersację, więc
zrezygnowałam.
Czułam
się jakoś nieswojo. Wszędzie wokół zakochane pary, uśmiech na ich ustach, a
gdzieś pośrodku ja – ze zszarganymi nerwami i niewiedząca, czego tak naprawdę
chcę. Nie miałam nigdy takiego problemu. Nie musiałam wybierać pomiędzy dwoma
facetami. Pamiętam jak Sonia miała rozterki i próbowała wybrać między
Mikołajem, a Damianem. Nie przyznała mi się wcześniej, że zdradziła chłopaka. Wierzyłam
wtedy, że ja nigdy nie będę miała takiej sytuacji. Że wszystko zawsze będzie
jasne i klarowne. Tiaa…
Fot. Sandra Czarniecka |
~ * ~
Święta się skończyły, czas bez wymówek wrócić do pracy! ;) Nadal bez korekty, ale prezentuję Wam kolejną część. W kolejnych opowiem Wam o świętach moich bohaterów i zapewne będzie już po Sylwestrze ;)
A Wam jak minęło Boże Narodzenie? ;) Mi bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy... Najbardziej współczuję tym, którzy już dzisiaj wrócili do pracy. Ja mam jeszcze tydzień laby, więc nie odczuwam smutku tak bardzo :P
Uciekam, bo książka Sparksa na mnie jeszcze czeka! :)
Dobranoc :*