wtorek, 14 czerwca 2016

40. Trójka

Trójka to najgorszy układ. We wszystkim. W miłości, w przyjaźni, w rodzeństwie. Zawsze, ale to zawsze, w którymś momencie jedna osoba zostaje odsunięta. W podstawówce miałam dwie koleżanki. Byłyśmy nierozłączne, miałyśmy swoją tajną grupę M.A.J. (od naszych imion: Majka, Ania i Justyna). Zdarzały się sytuacje, kiedy jedna nie mogła wyjść na dwór i coś ją omijało. Potem były spiny. Apogeum nadeszło, kiedy ja poszłam do innej klasy w gimnazjum niż one dwie. Stopniowo zaczęłyśmy się rozdzielać, aż w końcu nasz kontakt ograniczał się do „cześć” na korytarzu i wspólnej gry w zespole na WF-ie. Do dziś żałuję, że je straciłam.
Wracając do tematu trójek. Odkąd Sonia mieszka w Lublinie, spędzałam z nią bardzo dużo czasu. Chodziłam do niej po albo między zajęciami, czasem nawet u niej spałam, bo nie chciało mi się wracać do akademika. To wszystko zaczęło irytować Monikę. Widziałam po jej zachowaniu, że ją to boli i niby stara się mnie zrozumieć, ale czuje się odsunięta.
- Możemy porozmawiać? – Zapytała w końcu.
To była sobota. Ja się zbierałam do Soni.
- Pewnie – odpowiedziałam, ale nie przerwałam składania prania.
- A możesz to zostawić na chwilę?
- Jasne – odłożyłam ubrania i usiadłam na łóżku. – Co tam?
- Strasznie mnie olewasz ostatnio. Rozumiem, że masz tu teraz Sonię, że będziecie razem mieszkać, będzie słodko i w ogóle sielanka – ironizowała, - ale nie zapominaj o mnie. Też chcę z tobą pogadać, chcę się wyżalić, ale i pośmiać, powygłupiać. Jak dawniej. Nie oczekuję, że będziesz ze mną spędzać tyle samo czasu, co wcześniej, ale choć odrobinę więcej. Zobacz, chodzisz na uczelnię, potem do Soni, jeśli wracasz to idziesz do Olka, a ze mną widzisz się późnym wieczorem, kiedy idę już spać, albo ty padasz wykończona. Zastanów się, Majka, bo zanim Sonia tu przyjechała, byłam najbliższą ci osobą.
- Masz rację. Po prostu tyle się dzieje ostatnio, trochę tego nie ogarniam. Nie byłam tak blisko z siostrą od dawna i próbuję to trochę nadrobić.
- Rozumiem, ale będziesz ją miała dla siebie przez całe wakacje. Ja niestety nie zostanę w Lublinie, więc będziemy się widziały sporadycznie. Tęsknię za tobą, a co dopiero będzie latem?
Monika mówiąca o swoich uczuciach tak otwarcie to coś nowego. Ale wiedziałam, że ma całkowitą rację, bo naprawdę ją ostatnio zaniedbałam. Zresztą nie tylko ją, Olka trochę też. Ale on jest nieco bardziej wyrozumiały.
- A może pójdziesz kiedyś ze mną do niej? Poznacie się bliżej, może znajdziecie wspólny kontakt? Sonia też ma bzika na punkcie Paryża, ma milion rodzajów herbat i bardzo mi siebie przypominacie.
- Jeśli chcesz, to chętnie, ale nie chcę być piątym kołem u wozu.
- Nie będziesz!
- Wy macie swoje sprawy, a my swoje. Nie o wszystkim możemy rozmawiać we trójkę i wolałabym, żeby pewne tematy zostały między nami.
- Oczywiście, nie zdradzam jej naszych tajemnic.
- Nie o to chodzi czy zdradzasz, czy nie, ale o to, że może być czasem niezręcznie…
- Nie zniechęcaj się tak na wejściu. Sonia jest jeszcze milsza ode mnie, przekonasz się. Jeśli chcesz to możesz iść ze mną nawet teraz.
- Dzięki, ale mam trochę roboty przed zaliczeniami. Innym razem.

Od początku wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Ale łudziłam się. Miałam nadzieję... Niestety… Dziewczyny starały się być miłe dla siebie, naprawdę. Ale często nieświadomie robimy coś i nie zastanawiamy się nad tym. W ich przypadku chodziło o próby udowodnienia, która jest mi bliższa, która zna mnie lepiej. W takich momentach już sama nie wiedziałam, czy wolę Paryż czy Nowy Jork, ani czy bardziej marzy mi się apartament w wieżowcu, czy domek na przedmieściach. Serio, takie pierdoły, a one próbowały wmówić sobie nawzajem, że wiedzą lepiej. Ale to ja zachowuję się jak dziecko!

Ostatecznie stanęło na tym, że nie możemy się razem spotykać. Było pozornie miło, ale po spotkaniu każda z nas była tak wykończona, jakby przejechał po niej walec.
źródło: We  it
~ * ~
Szczerze Was przepraszam za ten rozdział, ale chciałam już coś wstawić, żebyście o mnie nie zapomnieli. Ja o Was pamiętam, naprawdę, a ta część... Cóż, kiedy zaczęłam ją pisać miało być inaczej, a im częściej do niej podchodziłam, tym gorzej mi szło. Ale w końcu się jakoś zmotywowałam i skończyłam, choć mnie nie satysfakcjonuje. No nic, autor ma lepsze i gorsze dni.
Dziękuję Justynie za doprowadzenie tego do jakiegoś porządku ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz