Trójka to najgorszy układ. We wszystkim.
W miłości, w przyjaźni, w rodzeństwie. Zawsze, ale to zawsze, w którymś
momencie jedna osoba zostaje odsunięta. W podstawówce miałam dwie koleżanki.
Byłyśmy nierozłączne, miałyśmy swoją tajną grupę M.A.J. (od naszych imion:
Majka, Ania i Justyna). Zdarzały się sytuacje, kiedy jedna nie mogła wyjść na
dwór i coś ją omijało. Potem były spiny. Apogeum nadeszło, kiedy ja poszłam do
innej klasy w gimnazjum niż one dwie. Stopniowo zaczęłyśmy się rozdzielać, aż w
końcu nasz kontakt ograniczał się do „cześć” na korytarzu i wspólnej gry w
zespole na WF-ie. Do dziś żałuję, że je straciłam.
Wracając do tematu trójek. Odkąd Sonia
mieszka w Lublinie, spędzałam z nią bardzo dużo czasu. Chodziłam do niej po
albo między zajęciami, czasem nawet u niej spałam, bo nie chciało mi się wracać
do akademika. To wszystko zaczęło irytować Monikę. Widziałam po jej zachowaniu,
że ją to boli i niby stara się mnie zrozumieć, ale czuje się odsunięta.
- Możemy porozmawiać? – Zapytała w końcu.
To była sobota. Ja się zbierałam do
Soni.
- Pewnie – odpowiedziałam, ale nie
przerwałam składania prania.
- A możesz to zostawić na chwilę?
- Jasne – odłożyłam ubrania i usiadłam
na łóżku. – Co tam?
- Strasznie mnie olewasz ostatnio.
Rozumiem, że masz tu teraz Sonię, że będziecie razem mieszkać, będzie słodko i
w ogóle sielanka – ironizowała, - ale nie zapominaj o mnie. Też chcę z tobą
pogadać, chcę się wyżalić, ale i pośmiać, powygłupiać. Jak dawniej. Nie
oczekuję, że będziesz ze mną spędzać tyle samo czasu, co wcześniej, ale choć
odrobinę więcej. Zobacz, chodzisz na uczelnię, potem do Soni, jeśli wracasz to
idziesz do Olka, a ze mną widzisz się późnym wieczorem, kiedy idę już spać,
albo ty padasz wykończona. Zastanów się, Majka, bo zanim Sonia tu przyjechała,
byłam najbliższą ci osobą.
- Masz rację. Po prostu tyle się dzieje
ostatnio, trochę tego nie ogarniam. Nie byłam tak blisko z siostrą od dawna i
próbuję to trochę nadrobić.
- Rozumiem, ale będziesz ją miała dla
siebie przez całe wakacje. Ja niestety nie zostanę w Lublinie, więc będziemy
się widziały sporadycznie. Tęsknię za tobą, a co dopiero będzie latem?
Monika mówiąca o swoich uczuciach tak
otwarcie to coś nowego. Ale wiedziałam, że ma całkowitą rację, bo naprawdę ją
ostatnio zaniedbałam. Zresztą nie tylko ją, Olka trochę też. Ale on jest nieco
bardziej wyrozumiały.
- A może pójdziesz kiedyś ze mną do
niej? Poznacie się bliżej, może znajdziecie wspólny kontakt? Sonia też ma bzika
na punkcie Paryża, ma milion rodzajów herbat i bardzo mi siebie przypominacie.
- Jeśli chcesz, to chętnie, ale nie chcę
być piątym kołem u wozu.
- Nie będziesz!
- Wy macie swoje sprawy, a my swoje. Nie
o wszystkim możemy rozmawiać we trójkę i wolałabym, żeby pewne tematy zostały
między nami.
- Oczywiście, nie zdradzam jej naszych
tajemnic.
- Nie o to chodzi czy zdradzasz, czy
nie, ale o to, że może być czasem niezręcznie…
- Nie zniechęcaj się tak na wejściu.
Sonia jest jeszcze milsza ode mnie, przekonasz się. Jeśli chcesz to możesz iść
ze mną nawet teraz.
- Dzięki, ale mam trochę roboty przed
zaliczeniami. Innym razem.
Od początku wiedziałam, że to nie jest
dobry pomysł. Ale łudziłam się. Miałam nadzieję... Niestety… Dziewczyny starały
się być miłe dla siebie, naprawdę. Ale często nieświadomie robimy coś i nie
zastanawiamy się nad tym. W ich przypadku chodziło o próby udowodnienia, która
jest mi bliższa, która zna mnie lepiej. W takich momentach już sama nie
wiedziałam, czy wolę Paryż czy Nowy Jork, ani czy bardziej marzy mi się apartament
w wieżowcu, czy domek na przedmieściach. Serio, takie pierdoły, a one próbowały
wmówić sobie nawzajem, że wiedzą lepiej. Ale to ja zachowuję się jak dziecko!
Ostatecznie stanęło na tym, że nie
możemy się razem spotykać. Było pozornie miło, ale po spotkaniu każda z nas
była tak wykończona, jakby przejechał po niej walec.
źródło: We ❤ it |
~ * ~
Szczerze Was przepraszam za ten rozdział, ale chciałam już coś wstawić, żebyście o mnie nie zapomnieli. Ja o Was pamiętam, naprawdę, a ta część... Cóż, kiedy zaczęłam ją pisać miało być inaczej, a im częściej do niej podchodziłam, tym gorzej mi szło. Ale w końcu się jakoś zmotywowałam i skończyłam, choć mnie nie satysfakcjonuje. No nic, autor ma lepsze i gorsze dni.
Dziękuję Justynie za doprowadzenie tego do jakiegoś porządku ;)
Dziękuję Justynie za doprowadzenie tego do jakiegoś porządku ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz