Od czego to ja chciałam zacząć…? Od
początku. Czyli od wesela siostry Olka.
Odbyło się ono w ostatnią sobotę
czerwca. Pogoda była wyjątkowo piękna. Przyjechaliśmy do Skierniewic w piątek. Zostałam
przyjęta bardzo ciepło, jak zawsze z resztą. Gabrysia zaprosiła mnie nawet na
swój wieczór panieński, który odbywał się w domu jej przyjaciółki (i świadkowej
przy okazji). Na początku czułam się trochę dziko, bo wszystkie dziewczyny były
ode mnie co najmniej pięć lat starsze, niektóre już miały swoje rodziny, a
nawet dzieci. Ja nawet na temat stałych związków nie miałam wiele do
powiedzenia… Ale znalazłyśmy wspólne tematy, dziewczyny bardzo się
zainteresowały moim kierunkiem studiów i szybko się rozluźniłam. Nie było
striptizera, limuzyny ani wodospadu alkoholu, ale bawiłyśmy się świetnie!
Zrobiłyśmy sobie karaoke, maseczki pielęgnacyjne i paznokcie hybrydowe. Wieczór
uważam za udany.
Następnego dnia w całym domu czuć było
atmosferę przejęcia i podniecenia. Mama Olka nieustannie krzątała się po domu i
krzyczała na wszystkich. Tata siedział sobie spokojnie przed telewizorem i
popijał sok, a my z Olkiem mu towarzyszyliśmy. Monika nauczyła mnie robić sobie
loki z prostownicy, więc nie potrzebowałam fryzjerki, a makijaż obiecała mi
jedna z przyjaciółek Gabi – Asia. Mogłam więc spokojnie oglądać powtórki z
meczów Euro.
Ale najspokojniejsza ze wszystkich była
Gabi. Cały czas się śmiała, nuciła pod nosem i nie widać było po niej ani krzty
nerwów.
- Jak tam nastrój? – Zagadnęłam ją, gdy
wyszła na taras.
- Cudownie. Z jednej strony nie mogę się
doczekać, z drugiej będzie mi szkoda, bo fajne były te wszystkie przygotowania.
- Wszystko kiedyś przemija. Będziecie
mięli piękne wspomnienia.
- Oj tak – westchnęła. – Całe życie
przed nami…
- A nie masz żadnych przedślubnych
wątpliwości? Podobno każda panna młoda je ma.
- Wątpliwości? W życiu! Gdzie ja znajdę
lepszego faceta?
- Zazdroszczę ci tej pewności i spokoju.
- Nie jesteś pewna Olka?
- Nie! Nie o to chodzi! – Spojrzałam
przez okno na mojego faceta. – Ja z natury się wszystkim przejmuję i ciągle
nachodzą mnie dziwne myśli. Boję się ciągle, że go stracę…
- Nie możesz żyć w ciągłym strachu, bo
wykraczesz! – Położyła mi dłoń na ramieniu. – Życie jest zbyt piękne, żeby się
ciągle bać. Ja rozumiem, że nie chcesz stracić, tego co masz, ale jeśli tak by
się stało, to znaczy, że to wcale nie było twoje. Pogmatwane, ale taka prawda –
zaśmiała się.
- Mówisz jak moja siostra.
- Mądrą masz siostrę – puściła do mnie
oko.
- Dziewczynki, Asia przyszła – zawołała
mama Olka.
- Już idziemy! – Krzyknęła do niej, a do
mnie powiedziała – nie bój się żyć – i wyszła z tarasu.
Oparłam się o barierkę i spojrzałam w
dal. Ma rację. Ma całkowitą rację.
- O czym plotkowałyście?
Aż podskoczyłam.
- Olek!
- Przepraszam! – Objął mnie od tyłu. –
To o czym?
- O tym jak bardzo cię kocham.
- Nie może być!
- A jednak.
Cmoknął mnie w kark, aż przeszły mnie
ciarki.
- Ja ciebie bardziej.
Ślub był piękny. Aż łza mi się w oku
zakręciła. Państwo młodzi wyglądali na takich zdecydowanych, takich w sobie
zakochanych… Było dużo gości, składanie życzeń bardzo długo trwało, więc
pojechaliśmy z rodzicami młodych na salę. Wszystko wyglądało przepięknie!
Gabrysia wymyśliła cały wystrój i wszystko było po jej myśli. Stoły pełne
stokrotek, fotobudka i księga pamiątkowa, zespół ubrany na niebiesko… Mogłaby
śmiało zostać wedding plannerem.
- Teraz czekamy na wasz ślub – zaśmiała
się, gdy jej powiedziałam, że też bym tak chciała.
- Najpierw drugą bliźniaczkę wydaj za
mąż, potem się martw o mnie – powiedział jej Olek.
W takich dniach jak ten nachodzi mnie
zawsze refleksja à propos mojego ślubu. Chyba każdy tak ma… Po pierwsze, kiedy
będę gotowa, i czy w ogóle. Czy to
będzie Olek, czy ktoś inny? Czy wszystko pójdzie po mojej myśli? Czy faktycznie
zostanę z tym kimś do śmierci? Tyle teraz rozwodów… Ludzie rozstają się ot tak,
bo coś przygasło albo pojawia się ktoś inny. Nigdy nie zapomnę słów Pawła,
który po aferze Soni z Mikołajami powiedział: „jeśli ktoś zrobił to raz, zrobi
i drugi”. Ja zdradziłam Michała z Olkiem… Czy będzie mnie stać na wierność do
końca życia…?
- O czym tak myślisz? – Zagadnął mnie
Olek. – Masz taką nieobecną minę. Wszystko ok?
- Tak, nie martw się. Czasem mnie
nachodzą takie głupie myśli…
- Jak głupie?
- Bardzo głupie. Tak głupie, że szkoda
czasu, żeby o nich gadać.
- Czyli myśleć też. Chodź, zatańczymy.
Dwa momenty z wesela zapamiętam do końca
życia. Jak Olek śpiewał mi „Kochana, wierzę w miłość” zespołu Akcent i jak mi
wciąż szeptał do ucha „kocham cię” podczas krojenia tortu. Dlaczego ja mam
takie durne wątpliwości, jak czuję, że ten facet to TEN?! Dlaczego ja się
ciągle boję, że go stracę, jak na pierwszy rzut oka widać, że jest we mnie
szaleńczo zakochany? Przez ten strach tracę tyle życia i zdrowia…
Dopiero potem dowiedziałam się, skąd
wziął się tekst Gabi „nie bój się żyć”. Z filmu „Zanim się pojawiłeś”.
Przeczytałam książkę zaraz po obejrzeniu filmu i na koniec zacytuję Wam piękny
fragment, który warto przypominać sobie co i rusz:
Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma
obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.
obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz