niedziela, 11 września 2016

44. Wesele

Od czego to ja chciałam zacząć…? Od początku. Czyli od wesela siostry Olka.
Odbyło się ono w ostatnią sobotę czerwca. Pogoda była wyjątkowo piękna. Przyjechaliśmy do Skierniewic w piątek. Zostałam przyjęta bardzo ciepło, jak zawsze z resztą. Gabrysia zaprosiła mnie nawet na swój wieczór panieński, który odbywał się w domu jej przyjaciółki (i świadkowej przy okazji). Na początku czułam się trochę dziko, bo wszystkie dziewczyny były ode mnie co najmniej pięć lat starsze, niektóre już miały swoje rodziny, a nawet dzieci. Ja nawet na temat stałych związków nie miałam wiele do powiedzenia… Ale znalazłyśmy wspólne tematy, dziewczyny bardzo się zainteresowały moim kierunkiem studiów i szybko się rozluźniłam. Nie było striptizera, limuzyny ani wodospadu alkoholu, ale bawiłyśmy się świetnie! Zrobiłyśmy sobie karaoke, maseczki pielęgnacyjne i paznokcie hybrydowe. Wieczór uważam za udany.
Następnego dnia w całym domu czuć było atmosferę przejęcia i podniecenia. Mama Olka nieustannie krzątała się po domu i krzyczała na wszystkich. Tata siedział sobie spokojnie przed telewizorem i popijał sok, a my z Olkiem mu towarzyszyliśmy. Monika nauczyła mnie robić sobie loki z prostownicy, więc nie potrzebowałam fryzjerki, a makijaż obiecała mi jedna z przyjaciółek Gabi – Asia. Mogłam więc spokojnie oglądać powtórki z meczów Euro.
Ale najspokojniejsza ze wszystkich była Gabi. Cały czas się śmiała, nuciła pod nosem i nie widać było po niej ani krzty nerwów.
- Jak tam nastrój? – Zagadnęłam ją, gdy wyszła na taras.
- Cudownie. Z jednej strony nie mogę się doczekać, z drugiej będzie mi szkoda, bo fajne były te wszystkie przygotowania.
- Wszystko kiedyś przemija. Będziecie mięli piękne wspomnienia.
- Oj tak – westchnęła. – Całe życie przed nami…
- A nie masz żadnych przedślubnych wątpliwości? Podobno każda panna młoda je ma.
- Wątpliwości? W życiu! Gdzie ja znajdę lepszego faceta?
- Zazdroszczę ci tej pewności i spokoju.
- Nie jesteś pewna Olka?
- Nie! Nie o to chodzi! – Spojrzałam przez okno na mojego faceta. – Ja z natury się wszystkim przejmuję i ciągle nachodzą mnie dziwne myśli. Boję się ciągle, że go stracę…
- Nie możesz żyć w ciągłym strachu, bo wykraczesz! – Położyła mi dłoń na ramieniu. – Życie jest zbyt piękne, żeby się ciągle bać. Ja rozumiem, że nie chcesz stracić, tego co masz, ale jeśli tak by się stało, to znaczy, że to wcale nie było twoje. Pogmatwane, ale taka prawda – zaśmiała się.
- Mówisz jak moja siostra.
- Mądrą masz siostrę – puściła do mnie oko.
- Dziewczynki, Asia przyszła – zawołała mama Olka.
- Już idziemy! – Krzyknęła do niej, a do mnie powiedziała – nie bój się żyć – i wyszła z tarasu.
Oparłam się o barierkę i spojrzałam w dal. Ma rację. Ma całkowitą rację.
- O czym plotkowałyście?
Aż podskoczyłam.
- Olek!
- Przepraszam! – Objął mnie od tyłu. – To o czym?
- O tym jak bardzo cię kocham.
- Nie może być!
- A jednak.
Cmoknął mnie w kark, aż przeszły mnie ciarki.
- Ja ciebie bardziej.

Ślub był piękny. Aż łza mi się w oku zakręciła. Państwo młodzi wyglądali na takich zdecydowanych, takich w sobie zakochanych… Było dużo gości, składanie życzeń bardzo długo trwało, więc pojechaliśmy z rodzicami młodych na salę. Wszystko wyglądało przepięknie! Gabrysia wymyśliła cały wystrój i wszystko było po jej myśli. Stoły pełne stokrotek, fotobudka i księga pamiątkowa, zespół ubrany na niebiesko… Mogłaby śmiało zostać wedding plannerem.
- Teraz czekamy na wasz ślub – zaśmiała się, gdy jej powiedziałam, że też bym tak chciała.
- Najpierw drugą bliźniaczkę wydaj za mąż, potem się martw o mnie – powiedział jej Olek.
W takich dniach jak ten nachodzi mnie zawsze refleksja à propos mojego ślubu. Chyba każdy tak ma… Po pierwsze, kiedy będę gotowa, i czy w ogóle.  Czy to będzie Olek, czy ktoś inny? Czy wszystko pójdzie po mojej myśli? Czy faktycznie zostanę z tym kimś do śmierci? Tyle teraz rozwodów… Ludzie rozstają się ot tak, bo coś przygasło albo pojawia się ktoś inny. Nigdy nie zapomnę słów Pawła, który po aferze Soni z Mikołajami powiedział: „jeśli ktoś zrobił to raz, zrobi i drugi”. Ja zdradziłam Michała z Olkiem… Czy będzie mnie stać na wierność do końca życia…?
- O czym tak myślisz? – Zagadnął mnie Olek. – Masz taką nieobecną minę. Wszystko ok?
- Tak, nie martw się. Czasem mnie nachodzą takie głupie myśli…
- Jak głupie?
- Bardzo głupie. Tak głupie, że szkoda czasu, żeby o nich gadać.
- Czyli myśleć też. Chodź, zatańczymy.
Dwa momenty z wesela zapamiętam do końca życia. Jak Olek śpiewał mi „Kochana, wierzę w miłość” zespołu Akcent i jak mi wciąż szeptał do ucha „kocham cię” podczas krojenia tortu. Dlaczego ja mam takie durne wątpliwości, jak czuję, że ten facet to TEN?! Dlaczego ja się ciągle boję, że go stracę, jak na pierwszy rzut oka widać, że jest we mnie szaleńczo zakochany? Przez ten strach tracę tyle życia i zdrowia…
Dopiero potem dowiedziałam się, skąd wziął się tekst Gabi „nie bój się żyć”. Z filmu „Zanim się pojawiłeś”. Przeczytałam książkę zaraz po obejrzeniu filmu i na koniec zacytuję Wam piękny fragment, który warto przypominać sobie co i rusz:


Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma
obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz